Decyzja Sądu Pierwszej Instancji nie jest jeszcze ostateczna, ponieważ operatorzy mogą odwołać się do Sądu Najwyższego, a następnie do Sądu Najwyższego.

Jak wyjaśnił Lusa doradca Deco ds. relacji strategicznych i instytucjonalnych, Paulo Fonseca, sąd uznał komunikację operatorów dotyczącą podwyżek cen w tym okresie za nieważną, ponieważ nie poinformowali oni odpowiednio klientów ani nie dali im prawa do rozwiązania umów bez ponoszenia kary.

"Decyzja po prostu robi to, co zawsze zalecaliśmy: zmusza operatorów do zwrotu różnicy naliczonej nienależnie przez około osiem do dziesięciu miesięcy" - podkreślił.

Działania Deco przeciwko właścicielowi MEO (Altice), NOS i NOWO (obecnie należącemu do Digi) pojawiły się po licznych skargach konsumentów, którzy nie byli świadomi dokładnych kwot, którymi zostaną obciążeni i nie wiedzieli, że mogą rozwiązać umowę bez opłat. Vodafone nie został uwzględniony, ponieważ, według Deco, "nie odnotowano podwyżek dla konsumentów prywatnych" w tym okresie.

Kwestią sporną jest zmiana ustawy o łączności elektronicznej z 2016 r., która obecnie wymaga od operatorów informowania konsumentów za każdym razem, gdy jednostronnie zmieniają umowy, w tym cenę, oraz wskazywania możliwości rozwiązania umowy bez ponoszenia kary.

Podwyżki cen

Według stowarzyszenia, między sierpniem a wrześniem 2016 r. klienci zaczęli otrzymywać powiadomienia o podwyżkach znacznie przekraczających inflację - prawie o 1000% wyższych niż zarejestrowana wówczas kwota, która była szczególnie niska. Co więcej, komunikaty te nie zawierały jasnych szczegółów dotyczących dokładnych kwot, które zostaną naliczone, ani możliwości anulowania bez ponoszenia kary. Wkrótce potem, w kolejnych miesiącach, ceny zostały skutecznie podniesione bez odpowiedniego poinformowania konsumentów lub poinformowania ich o przysługujących im prawach, poinformował urzędnik.

W związku z zaistniałą sytuacją Deco spotkało się z operatorami, którzy utrzymywali, że komunikacja była prawidłowa. Po złożeniu skargi do Anatel, agencja regulacyjna stwierdziła, że komunikacja była niewystarczająca i nakazała jej powtórzenie, ale nie wymagała zwrotu kosztów, co doprowadziło do pozwu złożonego przez Deco w 2018 roku.

Ile wyniosą zwroty?

Według obliczeń stowarzyszenia, decyzja może dotyczyć około 1,6 miliona konsumentów, głównie tych objętych okresami lojalnościowymi.

Kwota do zwrotu została obliczona poprzez pomnożenie "nienależnie pobranej miesięcznej podwyżki" przez liczbę miesięcy, w których obowiązywała, biorąc pod uwagę datę zmiany do orzeczenia sądu. Innymi słowy, odpowiednie kwoty zostały zsumowane, co dało w sumie blisko 40 milionów euro - liczba ta, jak przyznaje stowarzyszenie, może być wyższa, ponieważ obliczenia zostały skorygowane.

Średnio każdy konsument może odzyskać od 14 do 30 euro plus odsetki narosłe od 2018 r., Które zwiększą kwotę, jeśli decyzja stanie się ostateczna.

Paulo Fonseca wyraził przekonanie o korzystnym wyniku dla konsumentów i podkreślił, że nawet ci, którzy nie zachowali paragonów, mogą otrzymać zwrot pieniędzy, ponieważ dane muszą zostać pobrane z systemów przewoźników.

Zapytany przez Lusa w poniedziałek, 22 września 2025 r., o możliwy dialog po decyzji, wyjaśnił, że Deco nie rozmawiało jeszcze bezpośrednio z przewoźnikami, a proces jest prowadzony wyłącznie przez prawników w sądzie.

Dyrektor podkreślił również, że decyzja ma znaczenie symboliczne: "To dobra okazja, aby uczynić rynek bardziej godnym zaufania dla konsumentów, sposób, aby [klienci] mniej bali się nawet zmienić dostawcę" - podsumował.

MEO i NOS będą się odwoływać

MEO i NOS nie zgadzają się z decyzją sądu i będą się od niej odwoływać, co może skutkować zwrotem 40 milionów euro klientom za podwyżki cen w latach 2016-2017, poinformowały Lusa oficjalne źródła operatorów.

Lusa próbowała również uzyskać odpowiedź od NOWO, które jest również celem w pozwie złożonym w 2018 r. przez stowarzyszenie ochrony konsumentów Deco, i oczekuje na odpowiedź od operatora.

W pisemnej odpowiedzi dla Lusa, MEO stwierdziło, że "nie zgadza się z treścią i uzasadnieniem przedmiotowego orzeczenia, w związku z czym złoży odpowiednie odwołanie".

"Jest to zatem toczące się postępowanie sądowe" - podkreśliła.

Z kolei NOS stwierdził, że "nie zgadza się z decyzją i oczywiście złoży odwołanie".