Większość ludzi nie mówi pełnymi zdaniami, chyba że czytają scenariusz. Gęgają, cofają się, długo mówią coś, co można wyrazić znacznie szybciej - a częścią pracy redaktora jest uporządkowanie tego: niech będzie krótko, jasno i na temat.
Dlatego też zawsze potrzebujesz "cutawayów": ujęć tłumu, rąk mówcy, czegokolwiek, co może dostarczyć materiału wizualnego, aby ukryć fakt, że właśnie dokonałeś edycji dźwięku. W przeciwnym razie w filmie pojawi się przeskok, którego nikt nie lubi. Istnieje więc system honorowy, który mówi, że można edytować ujęcie, ale nie wolno zmieniać jego znaczenia
Nie zawsze jest to spisany kodeks. W wielu miejscach jest to bardziej konsensus. Od czasu do czasu dochodzi do kłótni o to, czy montaż jest uzasadniony, czy nie, ale wszyscy mniej więcej wiedzą, gdzie jest granica - a ponieważ wszyscy codziennie montują materiał wbrew terminom, naprawdę nie ma czasu na długie debaty.
Teraz dochodzimy do konkretnej edycji, która spowodowała problem. Miał on pokazywać Donalda Trumpa namawiającego tłum 6 stycznia 2021 roku do ataku na budynek Kapitolu, gdzie wiceprezydent Mike Pence miał ratyfikować wyniki wyborów i przyznać, że Joe Biden wygrał wybory w 2020 roku.
Trump już od prawie dwóch miesięcy fałszywie twierdził, że wybory zostały mu "skradzione" przez Partię Demokratyczną. Już wcześniej napisał na swojej stronie internetowej, że wielki protest w Waszyngtonie 6 stycznia "będzie dziki". Tysiące jego skrajnych zwolenników - Oath Keepers, Proud Boys i tym podobnych - było już w mieście.
Tak więc co najmniej jeden z redaktorów Panoramy "przypomniał sobie", że Trump kazał tłumowi zaatakować Kapitol. Musiał to zrobić. Nawet trzy i pół roku później byli pewni, że widzieli, jak mówił to tego ranka. Ale kiedy szukali tego na ekranie, nie było go tam. Jego życzenia były jasne, ale nigdy nie wypowiedział wszystkich słów w odpowiedniej kolejności.
Donald Trump jest weteranem setek bitew sądowych. Niewiele jest dni, kiedy nie konsultuje się z prawnikiem w tej czy innej sprawie. Miał nadzieję na odwrócenie wyniku wyborów siłą i odzyskanie prezydentury, ale wiedział, że jego plan może się nie udać i nie chciał stawić czoła oskarżeniom o zdradę i bunt.
Jego słowa były więc starannie dobrane i prawdopodobnie mocno zweryfikowane przez jego prawników. House Select Committee to Investigate the January 6th Attack zauważył, że "prezydent Trump użył frazy 'pokojowo i patriotycznie' napisanej dla niego przez autorów przemówień w Białym Domu raz, około dwudziestej minuty swojego przemówienia".
"Następnie spędził kolejne 50 minut na podburzaniu tłumu kłamstwami na temat wyborów, atakowaniu własnego wiceprezydenta i republikańskich członków Kongresu oraz nawoływaniu tłumu do walki". Było to wezwanie do powstania, ale z możliwością zaprzeczenia przez Trumpa (choć niekoniecznie przez wszystkich jego zwolenników) w przypadku niepowodzenia.
Redaktorzy Panoramy pracujący nad tą częścią dokumentu byli wyraźnie tak sfrustrowani tym faktem, że stworzyli klip, w którym Trump wypowiedział słowa we właściwej kolejności, niektóre z dwudziestu minut, a niektóre z pięćdziesięciu minut później. To było bezczelne, głupie kłamstwo.
Ludzie z BBC spoza zespołu Panoramy widzieli gotowy produkt przed emisją, ale jeśli nikt nie ostrzegł ich o klipie, prawdopodobnie nie zauważyli, że był fałszywy. To jest to, co myśleli, że powiedział Trump, to jest to, co chciał, aby ludzie myśleli, że powiedział, ale to nie jest to, co faktycznie powiedział.
Trump twierdzi, że pozwie BBC o miliard dolarów, ale największa wypłata za zniesławienie przyznana kiedykolwiek przez brytyjski sąd wyniosła około 2 milionów dolarów. Wynagrodzenia za zniesławienie w USA mogą być tysiąc razy wyższe, ale przekonanie amerykańskiego sądu, że reputacja Donalda Trumpa poważnie ucierpiała z tego powodu, nie będzie łatwe. Czy się go kocha, czy nienawidzi, wszyscy już wiedzą, jaki jest.
Status BBC jako "najbardziej zaufanego źródła informacji" na anglojęzycznym świecie prawdopodobnie przetrwa, chociaż obecnie zajmuje drugie miejsce w Stanach Zjednoczonych (tuż za Weather Channel). Cała sprawa prawdopodobnie ucichnie w ciągu kilku tygodni.
Jest to, jak zauważyła Tina Viljoen, "burza w szklance wody".








